Translate

niedziela, 12 lipca 2015

Stay Young roz14

Rozdział 14
-Mówiłam Ci, że jak...!
-Co jej mówiłaś!? -spytał jej bohatersko Leo.
-Że ma z tobą zerwać!
-Co proszę!? Czy ja dobrze usłyszałem?!
Martyna pobiegła szybko przed siebie. Byli już blisko szkoły, a ona pobiegła do parku szkolnego. Siedziała pod drzewami. Leo biegł za nią lecz jeszcze przed nagadał trochę tamtej dziewczynie. Powiedział jej, że nie jest jego fanką, a także nie jest bambino. Znalazł Martynę i pytał.
-Czemu uciekłaś?
-Bo ta dziewczyna kazała mi z tobą zerwać. Napadła mnie nawet w galerii jak byłam z Pauliną wczoraj. I ja...
-I ty co?!
-Chciałam z tobą zerwać dla świętego spokoju. Ale nie mogłam. Wiem jak by to nas zabolało.
-Boshe Martyna! Nie płacz już. Proszę. Jesteś silna ja wiem! Nie przejmuj się nią. Jeżeli jeszcze raz tak zrobi lub jeden włos z głowy Ci spadnie ja z nią już se porozmawiam.
-Ale Leo...
-Nie! Bardzo Cię kocham i nie chcę cię stracić przez jedną fałszywą dziewczynę.
-Ja też Cię bardzo kocham. Dlatego nie umiałam z tobą zerwać.
-I nie zerwiesz. -powiedział stanowczo patrząc mi w oczy.
-No ale...
-Ale co? Powiedziałem. Jeżeli ktoś będzie Ci dokuczał od razu mów. Ja się tym osobiście zajmę, tak?
-Tak.
-I chciałem ci powiedzieć, że masz bardzo wygodne łóżko. Bardzo miękkie.
-Wiem, haha.
Zaczęliśmy się śmiać i Leo cmokną mnie w usta. Podeszła do nas Paulina.
-Martyna mam sprawę. Możemy w cztery oczy?
-No jasne. -powiedział Leo.
-To o co chodzi? -spytałam.
-Idę jutro z Charliem na randkę!
-O ja cie nie mogę!
Zaczęłyśmy piszczeć we dwie.
-Czemu płakałaś?
-No bo...
-Okej opowiesz mi potem idź do Leo!
-Okej. Do zobaczenia!
-Paa!
Martyna podeszła do Leo.
-To co Leo?
-Co, co?
-Co robimy?
-Idziemy jeszcze na lody?
-Spoko. Ale ja płacę.
-Oszalałaś? Ja!
-Czemu zawsze ty płacisz?
-Bo cię kocham.
-A ja to niby nie?
-No też ale ja jestem chłopakiem.
-Ejjj!
-Kto pierwszy do kawiarni! Start!
Biegliśmy i śmialiśmy się do siebie.
-Pierwszy!
-No wiedziałam!
-Nie martw się! Wynagrodzę Ci to.
-Czym lub jak?
-Za niedługo zobaczysz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz