-Martyna czy ty nie... nie chciałabyś iść ze mną dziś na lody do kawiarni?
-Dziś?- spytałam.
-No tak...-odwróciłem się i spojrzałem w zeszyt zrezygnowany.
-A o której ?
-Po szkole od razu.
-Jasne! -krzyknęłam i za razem przeprosiłam nauczyciela.
Kazał mi wstać i powiedzieć czemu krzyknęłam. Tłumaczyłam się złym wynikiem który mi wyszedł w zeszycie. Powiedział żebym usiadła i by się to już nie powtórzyło.
Leo napisał mi na zeszycie :
To do zobaczenia! :) Spotkajmy się w parku Lewisa przy wejściu. Całuję :*
Odpisałam mu :
A dasz mi jeszcze kilka minut po lekcjach?
Odpisał:
Okej <3
Do końca lekcji zostało jeszcze tylko kilka minut. Leo nie mógł się już doczekać ich spotkania.
*dzwonek na przerwę i ich końcową lekcję*
Martyna zeszła do szafek gdzie ujrzała Charlsa. Wkleiła w niego swoje oczy. Charlie podszedł do niej i zaczął rozmowę.
-Siemka co tam ?
-A nic idę się szykować.
-A gdzie to się wybierasz?
-Koniec lekcji.-zaśmiałam się.
-Ja już też skończyłem. Odprowadzić cię?- spytał z chęcią.
-Jak chcesz tylko że trochę to daleko.
-Nie ma sprawy. - powiedział rozbawiony.
Wyszliśmy ze szkoły a blondyn mnie odprowadzał.
-A tak szczerze to gdzie będziesz szła?
-Szczerze? Leo zaprosił mnie na lody.
-Naprawdę? -spytał zdziwiony.
-Tak.-odpowiedziałam stanowczo.
-On się w tobie chyba zakochał.
-Słucham? A ty skąd to wiesz?
-Kiedy Leo zaprasza dziewczynę na lody to się w niej zakochał. Za bardzo go już znam.
-Jak rozpoczęła się wasza przyjaźń?-spytałam zaciekawiona.
-Przez Facebook'a. Razem śpiewamy.
-Ale fajnie.
-Tak, tylko kiedy wyjeżdżamy w trasę trzeba potem nadrabiać zaległości co jest uciążliwe.
-Faktycznie.
Byliśmy już przed moim domem. Głupio było mi go tak zostawić na ulicy więc zaprosiłam go do siebie. Okazało się, że jest w domu moja mama.
-Hej mamo! Przyszedł do mnie mój kolega.-powiedziałam.
-Dzień dobry!-powiedział Charlie.
-Cześć dzieci!-Krzyknęła moja mama. -Co tam było dziś w szkole?
-Nic ciekawego.-odpowiedziałam jak zawsze- mamo my tylko na chwilę bo ja zaraz wychodzę.
-Poznałaś jakąś nową koleżankę?
Charlie stał za mną i się uśmiechał.
-Nie, nie poznałam jeszcze żadnej koleżanki.
Wzięłam Charlsa za rękę i zaprowadziłam go do swojego pokoju.
-Masz ładny pokój.-powiedział zachwycony Charls.
-Dzięki. Pomożesz mi coś wybrać do ubrania na dzisiejsze spotkanie z Leo?
-Jasne ! -uśmiechnął się.
Wstał i otworzył moją szafę. Zaczął przebierać moje wszystkie ubrania a ja czekałam na łóżku zniecierpliwiona co wybierze. W końcu wybrał to :
Byłam pod wrażeniem jego stylu. Za to, że mi pomógł bardzo mocno go przytuliłam, podziękowałam i pocałowałam go w policzek. Szybko się przebrałam w toalecie. Kiedy wyszłam on siedział na moim łóżku.
-I jak? -spytałam.
-Cudownie ! -odpowiedział.
-To chodź zbieramy się. Leo już pewnie czeka w parku.
-No okej.
Kiedy wyszliśmy ode mnie zauważyłam, że przy płocie stoi Leo z bukietem róż. Bardzo się ucieszyłam i szybko do niego pobiegłam.
-OJEJ! -krzyknęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz