Rozdział 26
Pomogłam mu posprzątać i nagle do pokoju weszła siostra Leo.
-Co chcesz mała? -spytał Leo Tilly.
-Oddać ci pendriva.
-Dzięki.
-To ja idę do pokoju.
-Dobra.
Odłożył go na górnej półce i dokończył sprzątać. Usiadłam na jego łóżku i patrzyłam na niego.
-Leo.
-Tak?
-Skończyłeś?
-Tak.
Wstałam z łóżka i podeszłam do chłopaka.
-Co byś chciała?
-Hmm nie wiem.
-Chodź. -przytulił mnie i cmoknął w policzek.
Do pokoju weszła mama Leo.
-Słodziaki przyniosłam wam sok.
Leo podszedł razem ze mną do jego mamy po szklanki z sokiem.
-Dziękujemy. -powiedziałam.
-Leo. W końcu posprzątałeś pokój.
-No tak. Martyna mi pomogła.
-Ale i tak posprzątałeś więcej. -mówiłam masując go po plecach.
-Jestem z was zadowolona szczególnie z Leondre, że się wziął za siebie kiedy cię poznał.
-Mamo proszę.
-No co prawda.
Stałam obok i cała się zarumieniłam.
-Co jest? -spytał mnie Leo.
-Nic tylko się troszkę zdziwiłam, że cię zmieniłam.
-Ale na dobre. -dorzuciła od siebie pani Victoria.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ja idę już na dół.- powiedziała pani Victoria.
-Dobrze. Dziękujemy za sok. -powiedziałam.
-Nie ma za co. -powiedziała z uśmiechem.
Chłopak zamknął za mamą drzwi i usiedliśmy przy sobie na łóżku. Leo jedną ręką mnie objął, a w drugiej ręce trzymał szklankę z sokiem. W którymś momencie brunet skradł całusa w policzek.
-Co to było?- spytałam zdziwiona.
-Nic. -powiedział uśmiechnięty.
-I chyba muszę ci oddać.- powiedziałam nieśmiałym głosem.
Pocałowałam go i zaczęłam przytulać. Leżeliśmy chwilę na łóżku i zaczęliśmy szykować się na wypad nad jezioro. Leo spakował do plecaka duży koc, wodę i kanapki.
-Gotowi możemy iść. -powiedział.
-No to idziemy. Zadzwonię po Charliego.
-No dzwoń, dzwoń.
-A mogę z twojego telefonu bo nie mam numeru do Charliego.
-Jasne masz.
-Dzięki.
Chłopak od razu wpisał numer i podał mi telefon.
-Charlie?
-Tak?
-Tu Martyna. Nie chciałbyś może iść z nami nad jezioro?
-No jasne! To gdzie się spotykamy i o której?
-Emm może na przystanku za 5 minut?
-Jasne. To zaraz będę.
-Okej. Będziemy czekać.
Zakończyłam połączenie i oddałam telefon Leo.
-I co? Idzie?
-Jasne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz