Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy. Szliśmy w stronę parku i nagle zobaczyliśmy nową lodziarnię.
-Idziemy na lody?- spytała Martyna.
-No jeżeli chcesz.
-Jeżeli ty chcesz iść. Ja zapłacę. -patrzyłam na niego.
-Ja ci za wszystko zapłacę. Chodź idziemy.
-Chodźmy ale mówię, że ja płacę.
Złapał mnie za palce i poszliśmy do kawiarni. Kiedy weszliśmy obsługa była bardzo miła, a lody smaków bardzo wymyślne. Od razu mi i Leo w oczy wpadł smak nutelli.
-Martyna czy ty widzisz te wszystkie smaki,, a szczególnie ten?
-Tak widzę. Chcesz?
-Chcę.
Podeszła do nas jedna pani z obsługi.
-Dzień dobry co podać?
-Dzień dobry. Poproszę dwa razy po jednej gałce lodów z nutelli.
-Okej. Proszę.
-Dziękujemy. Ile się należy? -spytał brunet.
-Pięć.
-Leo chowaj portfel ja zapłacę.
-Nie schowam. Proszę.
-Dziękuję życzymy miłego dnia.
-Dziękujemy. Do widzenia. -mówił brunet łapiąc mnie za dłoń i ciągnął mnie do wyjścia.
-Leo. No proszę cię. Ja miałam dziś płacić.
-Martyna czy my się znowu pokłócimy? Oboje tego nie chcemy. Dużo mi dajesz więc nie będziesz płacić!
-Leo!
-Nie kłóćmy się o głupie pieniądze! Wystarczy, że usłyszę z twoich ust dwa słowa! Kocham cię.
-Kocham cię. -powiedziała brunetka.
Leondre podszedł do dziewczyny i mocno przytulił.
-Chodź skończymy lody na ławce. -zaproponował chłopak.
-Tak chodźmy.
Kiedy usiedliśmy Leo objął mnie i pocałował w polik.
-Przepraszam. Jest mi teraz tak głupio.
-Ale co się stało? -pytałem odgarniając jej włosy z twarzy.
-Bo znowu ty zapłaciłeś. Dziwnie się z tym czuję kiedy ja nic nie wydaję, a ty wszystko mi kupujesz.
-Księżniczko. Bo chcę byś czuła się przy mnie jak najlepiej.
-No ja się czuję dobrze. Ale niepewnie kiedy ty wszystko stawiasz.
-Już taka moja rola. -mówiłem zbliżając swoje usta do niej.
Kiedy skończyliśmy jeść lody. Postanowiliśmy się przejść.
-Leo ja już chyba pójdę do domu.
-Dlaczego? Znudziłaś się.
-Nie, nie to nie tak! Po prostu mama dziś wraca do domu i chcę zrobić jej obiad i trochę dom posprzątać. -mówiła przytulając się do chłopaka.
-Mogę ci w czymś pomóc? O ile potrzebujesz mojej pomocy.- mówił trzymając dłoń na poliku dziewczyny.
-Jeżeli chcesz to możesz ze mną iść. Przynajmniej będziemy mieli więcej czasu dla siebie.
-Idziemy chodź. -mówiłem zanosząc ją do domu.
Kiedy doszliśmy otworzyłam drzwi i weszliśmy.
-Od czego zaczynamy? -spytałem.
-Trzeba wszystko najpierw posprzątać, a potem coś ugotujemy.
-Okej to ja zaczynam odkurzać .
-Ja ogarnę salon i przedpokój.
Kiedy każde z nas wzięło się za robotę. Układałam poduszki na sofie, a tu nagle Leo chciał wciągnąć moją koszulkę w do odkurzacza.
-Ejjjjj! Moja koszulka. Nie wciągaj jej!
-Czemu? -mówiłem wyłączając odkurzacz i stykając mój nos z jej.
-No bo jestem gruba i w ogóle.
-Ty, gruba? Haha! Jesteś szczupła księżniczko. - powiedziałem zbliżając swoje usta no niej.
-Ohh. Leo. -powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Kończmy sprzątać i gotować. To się może położymy na chwilę?
-A i miałam ci powiedzieć, że u ciebie spało się najlepiej na świecie.
-Jakim cudem?
-Bo ty tam byłeś.
-Ooo. Love you. -mówiłem dokańczając odkurzać.
Skończyliśmy i zabraliśmy się za obiad. Ugotowaliśmy przepyszną zupę pomidorową.
-Posmakuj. -powiedziałem dając jej łyżkę napełnioną zupą.
-Mmmm kotek to jest pyszne. -mówiłam wyłączając gaz i łapiąc go za szlufkę w spodniach.
-Mam nadzieję że będzie smakowało twojej mamie.
-Będzie, będzie.
Wziąłem ją na blat kuchni i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz